Gość
<Otwiera oczy leniwie, czując rozmazujący mu się obraz przed oczami.> Gdzie my... Jesteśmy?
Ostatnio edytowany przez James Meyers (01-12-13 21:40:35)
Gość
*pojawia się czując zapach chłopaka, który rozmywa jej silny wiatr. Spogląda na krwawiącą dłoń, przykłada ją do ust i zębami stara się wyciągnąć odłamki szkła, które w niej utkwiły. Rozgląda się i otwiera po kolei każdy grób, aż jeden okazuje się być zamknięty. Zaciska obie dłonie na klamce i ciągnie, aż ją wyrywa. Klnie pod nosem, wkurzona bierze zamach nogą i rozwala całe drzwi. Odgarnia włosy z twarzy i oddycha z ulgą* James? *marszczy brwi, pojawia się tuż przy nim klęcząc i klepie go po policzku* Ocknij się.
Gość
Ughm... <mruczy pod nosem; łapie jej dłoń przy kolejnym klepnięciu po policzku i otwiera oczy; mruga kilka razy> Rebekah. <mówi, biorąc głębszy oddech, zaciągając się powietrzem>
Gość
To ja. *mówi cicho i przygląda się mu* Nic ci nie jest? *ściąga lekko brwi mierząc go badawczym wzrokiem*
Gość
<Kręci głową; podpiera się o łokcie> Okay... <patrzy na nią> Ona... Ja... <kręci głową, po czym łapie ją za kark i przybliża do siebie; wpajając się w jej wargi>
Gość
*układa dłonie na jego policzkach i odwzajemnia żarliwy pocałunek. Po chwili łagodzi go, przygryza lekko jego wargę i odsuwa się* Rozumiem. *mruczy cicho* Dasz radę.. dojść do domu? *wzdycha cicho*
Gość
<Kiwa głową, wstając i wychodzi z trumny (hahahah:D)> Jak... <spogląda na nią> Skąd wiedziałaś, gdzie... <Patrzy na nią>
Gość
(pierdolisz hahah, trumny? hahahha)
Masz całkiem intensywny zapach. Nie mogłabym go zapomnieć, ani też pominąć. Tym bardziej, że sama.. pachnę tobą. *uśmiecha się słabo i przenosi wzrok na dziewczynę przyglądając jej się badawczo. Kiedy dochodzi do wniosku, że jest cała, skina lekko głową w jej stronę, przenosi wzrok na chłopaka i chwyta jego dłoń splatając palce.* Zawsze cię znajdę.
Gość
Okay. <kiwa głową lekko> Dziękuję. Ja... nie wiedziałem, co się dzieje. <przygryza wargę> Mój zapach bywa pomocny. <śmieje się nerwowo> Możemy iść? <rozgląda się>
Gość
*parska śmiechem rozbawiona, wykończona emocjonalnie i kiwa powoli głową* Z wielką chęcią. *bierze oddech, wypuszcza powoli powietrze i odchodzą.*
Gość
<wysiada za nim i przyspiesza kroku żeby go dogonić> Po co ci łopata? Myślałam, że jesteśmy tu tylko po to żeby odnaleźć rocznik, nazwisko, a potem.. włamać się do kostnicy, czy gdziekolwiek po dane. Chyba.. <rozgląda się powoli i spogląda na ciemniejące niebo> Nie chcesz się odkopać, co? <przenosi na niego wzrok i bierze oddech> Jestem sto kilometrów od domu. Na cmentarzu. Z demonem, który najchętniej sprzedałby mnie na targ niewolniczy. Cholera. <mruczy do siebie przechodząc przez liście i inne błoto i rozgląda się>
Ostatnio edytowany przez Melanie Kahn (12-07-14 21:32:59)
Gość
Wiem że słyszałeś. <odburkuje i słysząc łamanie się gałęzi, przysuwa się do niego tak, że stykają się ramionami> Myślisz że znajdziemy coś po ciemku? <rozgląda się idąc z nim niemal krok w krok, bo bicie jej serca mimowolnie przyspieszało na każdy szelest w okolicy> Może powinniśmy wrócić tu jutro z rana? Tak o czwartej, jak zrobi się jasno. A teraz po prostu pójdziemy na najlepszą imprezę w Nowym Orleanie, pozwolisz mi się upić, odprowadzisz mnie do hotelu i.. <bierze oddech omiatając wzrokiem cmentarz. Po chwili wyciąga z kieszeni opiętych jeansów telefon i włącza latarkę najpierw rozświetlając sobie wszystko dookoła, a potem same nagrobki> Znam dwóch detektywów. Byli by lepsi w te klocki niż ja. <przygryza nerwowo policzek od środka i spogląda na łopatę> Odłóż ją, przecież jestem czarownicą. Zrobię to machnięciem ręki. <wypuszcza powoli powietrze nie odstępując go na krok> Gdyby coś nas zaatakowało.. Obiecaj, że mnie tu nie zostawisz. <spogląda na niego uważnie>
Gość
Dupek. <mruczy i wzdycha cicho świecąc na nagrobek. Przygląda się napisowi i potem chłopakowi> Paul. <kiwa powoli głową> Pasuje do takiego dupka jak ty. <oświadcza po chwili i wydyma niewinnie wargi, kołysząc się na piętach.> Okay. Trzymam. <cofa się trochę i świeci mu, ale w między czasie rozgląda się. Słysząc znowu jakieś szmery, przestępuje z nogi na nogę niespokojnie> Już? Idziemy? Masz tą kartkę? <spogląda na niego, a potem gdzieś w przestrzeń i przez chwilę się zastanawia czy gdyby zadzwoniła po pomoc do Jima, to by przyjechał. Jednak po jakimś czasie marszczy brwi i karci się za te dziwne myśli, wracając wzrokiem do chłopaka i śledząc nim jego ruchy>
(nie szkodzi )
Gość
Chyba powinnam serwować ci te komplementy częściej. <unosi sceptycznie brew i uśmiecha się lekko. Po chwili wzdryga się pod wpływem uderzenia i hałasu jakie ono wywołało. Świeci najpierw na kości twarzy i krzywi się> Myślisz, że byłeś przystojniejszy niż teraz? <lustruje go wzrokiem, a potem trupa. Kuca ostrożnie i odgarnia dłonią kawałki drewna, aby odkryć całą sylwetkę> Paul. <mruczy pod nosem i zaciska wargi> Gdzie śpimy, tak właściwie? <unosi na niego wzrok, a potem na trupa i wzdryga się> Jest tu hotel? <wstaje i świeci latarką na kości dłoni, dopatrując się karteczki, po którą nie miała zamiaru się schylać>
Gość
Serio? Jesteś chory. Jak mogłeś to połknąć? Przecież mogłeś się udusić.. W sumie co za różnica w jaki sposób byś umarł, skoro prędzej czy później i tak skończyłbyś martwy? <uśmiecha się krzywo i świeci w odpowiednie miejsce, a potem na kartkę zaglądając tam również. Kiedy widzi jego reakcję, śledzi go uważnie wzrokiem, aż prawie podskakuje w miejscu, kiedy huk rozbrzmiewa się chyba po całej okolicy> Nie bez powodu go zawarłeś, Paul. Może to było warte tego wszystkiego? <przygląda mu się i widząc jak jego oczy robią się czarne, na moment wstrzymuje oddech i w głowie przelatuje jej rozmowa z Sherlockiem i jego słowa. Po chwili stania w bezruchu, podchodzi wolno bliżej i układa dłoń na jego ramieniu, zaciskając na nim delikatnie palce, ale ostrożnie, aby nie potraktował jej jak zagrożenie> Nic nie dzieje się bez powodu. A co jeśli tym co zrobiłeś, uratowałeś życie kogoś, na kim ci zależało? <> Dowiemy się o co w tym chodzi, ale nie rób nic.. pochopnie. Spokojnie, okay?
(gif bez napisu oczywiście ;p)
Ostatnio edytowany przez Melanie Kahn (13-07-14 00:01:15)