Gość
*otwiera oczy i rozgląda się po pomieszczeniu. Zaciska mocno szczękę i po chwili przenosi wzrok na Cass.* Cass.. Cass, przestań. *syczy* Stop! *odpycha jej ręce od swojego torsu i przełyka ślinę z trudem* Cholera, co to było? *marszczy brwi* Nic ci.. nie jest? Krwawisz. To.. przepraszam, nie mogła ci się stać krzywda. *bierze oddech*
Gość
< Patrzy na niego, zaciskając wargi. > Przy wielu zaklęciach towarzyszy ogień lub silny powiew wiatru w zamkniętym pomieszczeniu, albo wstrząsy. < Wytłumaczyła mu, ocierając wierzchem dłoni krew. > Nic mi się nie stało . . . to normalne. < Kręci głową. > Nie przepraszaj, bo nie masz za co.
Gość
Kurwa. *przeciera powieki i bierze oddech* Przepraszam, nie wiedziałem.. a nie chciałem, żeby ci się coś stało. *krzywi się* Możemy.. dokończyć? Masz na to siły? *ściąga lekko brwi przyglądając jej się*
Gość
Tak, możemy dokończyć.Mam wystarczająco siły, nie martw się. < Patrzy mu w oczy, po czym ponownie układa dłonie nad raną chłopaka; powtarza zaklęcie, powodując te same skutki.Po kilku minutach nieustannego wypowiadania, jednej i tej samej formułki po łacińsku, kończy odsuwając się delikatnie.Momentalnie ustają wstrząsy, nie czuć wiatru, nie widać ognia, ani z jej nosa nie kapie krew.Zerka na jego klatkę piersiową, a dokładniej w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą znajdowała się rana. > Jak się czujesz ?
Gość
*przez cały czas rozgląda się niespokojnie, ale kiedy wszystko ustaje, wypuszcza powoli powietrze, spogląda na nią badawczo i na swój tors* Tak, ja.. Nie wiem jak mogę ci dziękować. *mówi cicho i ściąga lekko brwi; przenosi na nią wzrok* Jak się czujesz? *sięga po koszulę i zakłada ją*
Gość
Nie musisz mi dziękować, Alex. < Wzrusza delikatnie ramionami, unosząc kącik ust do góry. > Ja czuję się dobrze.Pewna czarownica dała mi swój dzienniczek, w którym jest wiele cennych informacji.Dzięki zaklęciom z niego, wyszłam z szpitala . . . a raczej wyskoczyłam.Cała i zdrowa, wraz z uaktywnioną magią.
Gość
Przepraszam, nie mogłem wpaść. *krzywi się lekko* Ale.. cieszę się, że jednak wszystko u ciebie w porządku. *usmiecha się stopniowo, ale po chwili marszczy brwi rozbawiony* Wyskoczyłaś? *patrzy na nią z miną 'seriously?'*
Gość
Oh, nie przepraszaj tyle. < Kręci rozbawiona głową, zakładając pasmo włosów za ucho. > Nie przemyślałam tego, po prostu . . . to było pierwsze, co przyszło mi na myśl. < Zaśmiała się cicho. >
Gość
*parska śmiechem i zapina guziki koszuli* Masz.. niezłą wyobraźnię. *kręci głową i wstaje* Dziękuję. Jestem ci coś winny. A teraz.. muszę się zbierać. *wzdycha* Dziękuję za pomoc. *przytula ją i uśmiecha się lekko* Do zobaczenia, Cas. *puszcza jej oczko i znika*
Gość
Gdzieś to już słyszałam. < Stwierdziła z śmiechem. > Nie jesteś mi nic winny, naprawdę. < Kręci głową, wplątując jedną dłoń w włosy.Po chwili unosi kącik ust, wtulając się w niego. > Do zobaczenia, Alexandrze. < Mówi, zanim znika.Po tym bierze prysznic, ubiera swój ukochany podkoszulek oraz krótkie spodenki, rozczesuje mokre włosy, po czym kładzie się na łóżku w sypialni; zasypia. >
Gość
< Po kilkudniowej " śpiączce " wybudza się wreszcie i z przerażeniem odkrywa, że nie może się ruszyć, ani wydobyć z siebie żadnego odgłosu.Widząc rozwaloną komórkę klnie w myślach, po czym wypowiada zaklęcie, które za Chiny nie pomaga.Chcąc zrobić jakikolwiek ruch niestety zawodzi się na swoich możliwościach i w końcu poddaje się, leżąc cały czas na brzuchu. >
Gość
< Wkrótce zaczyna czuć nieprzyjemne ukłucia w klatce piersiowej, syczy z bólu w myślach.Z każdą sekundą przybierają na sile, powodując cierpienie młodej czarownicy.Chce krzyczeć - nie może.Chce zgiąć się wpół - nie może.Nie może nic zrobić.Tylko czekać na śmierć, przynajmniej tak się jej wydaje.Po kilkunastu minutach traci zdolność rozróżnienia czegokolwiek . . . Pozostaje pustka, powieki robią się ociężałe i opadają.Umiera z powodu natrętnych problemów zdrowotnych, zwiększonych przez czar Red Coat.
~*~ Kilkanaście minut później . . .
Otwiera oczy i widzi . . . swoje ciało.Całe skrępowane linami, całkowicie bezwładne.Przełyka ślinę, zasłaniając usta dłonią.Nie, to nie może by prawda.Nie mogę nie żyć . . . nie po raz kolejny ! Po chwili rozgląda się po sypialni i znika. >
Gość
< Gdy Megan przywróciła jej życie przez kilka dni wykorzystywała swoją moc, będąc gdzieś w Tajlandii.Teraz wraca i pada zmęczona na łóżko; zasypia. >
Gość
< Przez kilka ostatnich dni odpoczywała w domu, bawiąc się z Lady i przeglądając różne dokumenty.Teraz ubiera się cieplej i wychodzi z rezydencji, zabezpieczając ją magią. >
Gość
< Wraca do domu, ściąga z siebie zimowe okrycie i idzie do gabinetu, gdzie siada przy biurku i zagłębia się w papierach. >