Gość
<wchodzi, siada na rampie i patrzy się na ludzi w międzyczasie pali papierosa>
Gość
WCZORAJ: <wychodzi>
Gość
<Wchodzi, siada na rampie i przygląda się roześmianym dzieciom>
Gość
Isaac Lahey napisał:
<Wchodzi, siada na rampie i przygląda się roześmianym dzieciom>
<przychodzi, siada na rampie obok nieznajomego, nic nie mówi, patrzy się w tą stronę co on i po chwili uśmiecha się lekko>
Gość
Jessamine Leighton napisał:
Isaac Lahey napisał:
<Wchodzi, siada na rampie i przygląda się roześmianym dzieciom>
<przychodzi, siada na rampie obok nieznajomego, nic nie mówi, patrzy się w tą stronę co on i po chwili uśmiecha się lekko>
<Spojrzał kątem oka na dziewczynę, a widząc, że sie uśmiecha, na jego twarzy mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech. Wyciągnął w jej kierunku dłoń> Jestem Isaac.
Gość
Isaac Lahey napisał:
Jessamine Leighton napisał:
Isaac Lahey napisał:
<Wchodzi, siada na rampie i przygląda się roześmianym dzieciom>
<przychodzi, siada na rampie obok nieznajomego, nic nie mówi, patrzy się w tą stronę co on i po chwili uśmiecha się lekko>
<Spojrzał kątem oka na dziewczynę, a widząc, że sie uśmiecha, na jego twarzy mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech. Wyciągnął w jej kierunku dłoń> Jestem Isaac.
Jess <powiedziała ściskając jego rękę> Po co tu przyszedłeś, skoro nie jeździsz na desce? <spytała unosząc brew. Mimowolnie się uśmiechnęła>
Gość
Jessamine Leighton napisał:
Isaac Lahey napisał:
Jessamine Leighton napisał:
<przychodzi, siada na rampie obok nieznajomego, nic nie mówi, patrzy się w tą stronę co on i po chwili uśmiecha się lekko><Spojrzał kątem oka na dziewczynę, a widząc, że sie uśmiecha, na jego twarzy mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech. Wyciągnął w jej kierunku dłoń> Jestem Isaac.
Jess <powiedziała ściskając jego rękę> Po co tu przyszedłeś, skoro nie jeździsz na desce? <spytała unosząc brew. Mimowolnie się uśmiechnęła>
<Słysząc jej pytanie, nachmurzył się> Cóż.. <powiedział, siląc się na obojętny ton> Przyszedłem tutaj pomyśleć, no wiesz... <mruknął pod nosem i dodał> podejmuję życiowe decyzję. <zażartował, co dość nieudolnie mu wyszło>
Gość
Isaac Lahey napisał:
Jessamine Leighton napisał:
Isaac Lahey napisał:
<Spojrzał kątem oka na dziewczynę, a widząc, że sie uśmiecha, na jego twarzy mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech. Wyciągnął w jej kierunku dłoń> Jestem Isaac.Jess <powiedziała ściskając jego rękę> Po co tu przyszedłeś, skoro nie jeździsz na desce? <spytała unosząc brew. Mimowolnie się uśmiechnęła>
<Słysząc jej pytanie, nachmurzył się> Cóż.. <powiedział, siląc się na obojętny ton> Przyszedłem tutaj pomyśleć, no wiesz... <mruknął pod nosem i dodał> podejmuję życiowe decyzję. <zażartował, co dość nieudolnie mu wyszło>
Ach tak <kiwnęła powoli głową> I do jakich doszedłeś wniosków? <przygląda mu się z ciekawością>
Gość
Jessamine Leighton napisał:
Isaac Lahey napisał:
Jessamine Leighton napisał:
Jess <powiedziała ściskając jego rękę> Po co tu przyszedłeś, skoro nie jeździsz na desce? <spytała unosząc brew. Mimowolnie się uśmiechnęła><Słysząc jej pytanie, nachmurzył się> Cóż.. <powiedział, siląc się na obojętny ton> Przyszedłem tutaj pomyśleć, no wiesz... <mruknął pod nosem i dodał> podejmuję życiowe decyzję. <zażartował, co dość nieudolnie mu wyszło>
Ach tak <kiwnęła powoli głową> I do jakich doszedłeś wniosków? <przygląda mu się z ciekawością>
Problem w tym, Jess, że do żadnych. <Uśmiechnął się cierpko> Kaszana. <Dodał po chwili i wzruszył lekko ramionami> A co ty tutaj robisz?
Gość
Isaac Lahey napisał:
Jessamine Leighton napisał:
Isaac Lahey napisał:
<Słysząc jej pytanie, nachmurzył się> Cóż.. <powiedział, siląc się na obojętny ton> Przyszedłem tutaj pomyśleć, no wiesz... <mruknął pod nosem i dodał> podejmuję życiowe decyzję. <zażartował, co dość nieudolnie mu wyszło>Ach tak <kiwnęła powoli głową> I do jakich doszedłeś wniosków? <przygląda mu się z ciekawością>
Problem w tym, Jess, że do żadnych. <Uśmiechnął się cierpko> Kaszana. <Dodał po chwili i wzruszył lekko ramionami> A co ty tutaj robisz?
Włóczę się, zwiedzam... zawieram nowe znajomości <uśmiecha się szeroko> Można wiedzieć, co cię trapi?
Gość
Jessamine Leighton napisał:
Isaac Lahey napisał:
Jessamine Leighton napisał:
Ach tak <kiwnęła powoli głową> I do jakich doszedłeś wniosków? <przygląda mu się z ciekawością>Problem w tym, Jess, że do żadnych. <Uśmiechnął się cierpko> Kaszana. <Dodał po chwili i wzruszył lekko ramionami> A co ty tutaj robisz?
Włóczę się, zwiedzam... zawieram nowe znajomości <uśmiecha się szeroko> Można wiedzieć, co cię trapi?
<Przygląda się jej przez chwile, po czym ostrożnie kiwa głową> Ludzie, u których mieszkam się wyprowadzają, a ja nie mam zbytnio, gdzie się podziać. Zaproponowali mi, żebym się do nich przyłączył, ale.. <Przerwał, nabierając powietrza do płuc> I tak dużo mi już pomogli, nie chcę być dla nich dodatkowym ciężarem.
Gość
Isaac Lahey napisał:
Jessamine Leighton napisał:
Isaac Lahey napisał:
Problem w tym, Jess, że do żadnych. <Uśmiechnął się cierpko> Kaszana. <Dodał po chwili i wzruszył lekko ramionami> A co ty tutaj robisz?Włóczę się, zwiedzam... zawieram nowe znajomości <uśmiecha się szeroko> Można wiedzieć, co cię trapi?
<Przygląda się jej przez chwile, po czym ostrożnie kiwa głową> Ludzie, u których mieszkam się wyprowadzają, a ja nie mam zbytnio, gdzie się podziać. Zaproponowali mi, żebym się do nich przyłączył, ale.. <Przerwał, nabierając powietrza do płuc> I tak dużo mi już pomogli, nie chcę być dla nich dodatkowym ciężarem.
Rzeczywiście kaszana <powiedziała cicho zamyślając się> Ej, a może zamieszkasz u mnie? Mam osobny pokój, dodatkową łazienkę... Możesz się zatrzymać, dopóki nie znajdziesz czegoś lepszego <wzruszyła lekko ramionami>
Gość
Jessamine Leighton napisał:
Isaac Lahey napisał:
Jessamine Leighton napisał:
Włóczę się, zwiedzam... zawieram nowe znajomości <uśmiecha się szeroko> Można wiedzieć, co cię trapi?<Przygląda się jej przez chwile, po czym ostrożnie kiwa głową> Ludzie, u których mieszkam się wyprowadzają, a ja nie mam zbytnio, gdzie się podziać. Zaproponowali mi, żebym się do nich przyłączył, ale.. <Przerwał, nabierając powietrza do płuc> I tak dużo mi już pomogli, nie chcę być dla nich dodatkowym ciężarem.
Rzeczywiście kaszana <powiedziała cicho zamyślając się> Ej, a może zamieszkasz u mnie? Mam osobny pokój, dodatkową łazienkę... Możesz się zatrzymać, dopóki nie znajdziesz czegoś lepszego <wzruszyła lekko ramionami>
<Machinalnie odwrócił głowę, spoglądając na nią z zaskoczeniem, ale także z radością> Wpuściłabyś do domu nieznajomego? Nawet mnie nie znasz.
Gość
Isaac Lahey napisał:
Jessamine Leighton napisał:
Isaac Lahey napisał:
<Przygląda się jej przez chwile, po czym ostrożnie kiwa głową> Ludzie, u których mieszkam się wyprowadzają, a ja nie mam zbytnio, gdzie się podziać. Zaproponowali mi, żebym się do nich przyłączył, ale.. <Przerwał, nabierając powietrza do płuc> I tak dużo mi już pomogli, nie chcę być dla nich dodatkowym ciężarem.Rzeczywiście kaszana <powiedziała cicho zamyślając się> Ej, a może zamieszkasz u mnie? Mam osobny pokój, dodatkową łazienkę... Możesz się zatrzymać, dopóki nie znajdziesz czegoś lepszego <wzruszyła lekko ramionami>
<Machinalnie odwrócił głowę, spoglądając na nią z zaskoczeniem, ale także z radością> Wpuściłabyś do domu nieznajomego? Nawet mnie nie znasz.
Zaryzykuję <mów, wzruszając ramionami> Ale jak wleziesz mi do łóżka w środku nocy to nie ręczę za siebie. Nawet jeśli to będzie pomyłka <unosi brew i odwraca głowę w jego stronę> Stoi? <wyciąga dłoń w jego stronę>
Gość
Jessamine Leighton napisał:
Isaac Lahey napisał:
Jessamine Leighton napisał:
Rzeczywiście kaszana <powiedziała cicho zamyślając się> Ej, a może zamieszkasz u mnie? Mam osobny pokój, dodatkową łazienkę... Możesz się zatrzymać, dopóki nie znajdziesz czegoś lepszego <wzruszyła lekko ramionami><Machinalnie odwrócił głowę, spoglądając na nią z zaskoczeniem, ale także z radością> Wpuściłabyś do domu nieznajomego? Nawet mnie nie znasz.
Zaryzykuję <mów, wzruszając ramionami> Ale jak wleziesz mi do łóżka w środku nocy to nie ręczę za siebie. Nawet jeśli to będzie pomyłka <unosi brew i odwraca głowę w jego stronę> Stoi? <wyciąga dłoń w jego stronę>
<Uśmiechnął się z wdzięcznością i pokiwał energicznie głową, w końcu uścisnął jej dłoń> Dołożę sie do czynszu. <powiedział, po czym się poprawił> Mogę zapłacić nawet więcej niż połowę, moja pensja nie jest jakaś wielka, ale...
Gość
Isaac Lahey napisał:
Jessamine Leighton napisał:
Isaac Lahey napisał:
<Machinalnie odwrócił głowę, spoglądając na nią z zaskoczeniem, ale także z radością> Wpuściłabyś do domu nieznajomego? Nawet mnie nie znasz.Zaryzykuję <mów, wzruszając ramionami> Ale jak wleziesz mi do łóżka w środku nocy to nie ręczę za siebie. Nawet jeśli to będzie pomyłka <unosi brew i odwraca głowę w jego stronę> Stoi? <wyciąga dłoń w jego stronę>
<Uśmiechnął się z wdzięcznością i pokiwał energicznie głową, w końcu uścisnął jej dłoń> Dołożę sie do czynszu. <powiedział, po czym się poprawił> Mogę zapłacić nawet więcej niż połowę, moja pensja nie jest jakaś wielka, ale...
Daj spokój <machnęła ręką> Kiedyś się odwdzięczysz <uśmiechnęła się szeroko. Można by pomyśleć, że ma w tym jakiś interes>
Gość
Jessamine Leighton napisał:
Isaac Lahey napisał:
Jessamine Leighton napisał:
Zaryzykuję <mów, wzruszając ramionami> Ale jak wleziesz mi do łóżka w środku nocy to nie ręczę za siebie. Nawet jeśli to będzie pomyłka <unosi brew i odwraca głowę w jego stronę> Stoi? <wyciąga dłoń w jego stronę><Uśmiechnął się z wdzięcznością i pokiwał energicznie głową, w końcu uścisnął jej dłoń> Dołożę sie do czynszu. <powiedział, po czym się poprawił> Mogę zapłacić nawet więcej niż połowę, moja pensja nie jest jakaś wielka, ale...
Daj spokój <machnęła ręką> Kiedyś się odwdzięczysz <uśmiechnęła się szeroko. Można by pomyśleć, że ma w tym jakiś interes>
Przywracasz mi wiarę w ludzkość. <Uśmiechnął się po chwili i zeskoczył zwinnie z rampy, wyciagnął dłoń w jej kierunku, by jej pomóc zejść>
Gość
Isaac Lahey napisał:
Jessamine Leighton napisał:
Isaac Lahey napisał:
<Uśmiechnął się z wdzięcznością i pokiwał energicznie głową, w końcu uścisnął jej dłoń> Dołożę sie do czynszu. <powiedział, po czym się poprawił> Mogę zapłacić nawet więcej niż połowę, moja pensja nie jest jakaś wielka, ale...Daj spokój <machnęła ręką> Kiedyś się odwdzięczysz <uśmiechnęła się szeroko. Można by pomyśleć, że ma w tym jakiś interes>
Przywracasz mi wiarę w ludzkość. <Uśmiechnął się po chwili i zeskoczył zwinnie z rampy, wyciagnął dłoń w jej kierunku, by jej pomóc zejść>
Ludzkość jest już dawno stracona <uśmiecha się i wstaje z jego pomocą> Zapraszam do mnie <mówi, bierze go za rękę i opuszczają park>
Gość
*przychodzę, siadam na rampie i przyglądam się chłopakom na deskach*
Gość
< Przechodził obok, kiedy zauważył Kate zatrzymał się. Po chwili podszedł do dziewczyny i usiadł obok niej.> Hejka < Uśmiechnął się lekko.>
Gość
hej *przygryzłam dolną wargę* przepraszam, że wczoraj tak uciekłam
Gość
Spoko < Wzruszył lekko ramionami.> Co tam ?
Gość
a nic, martwię się o Effy *westchnęłam wracając myślami do naszej dzisiejszej rozmowy*
Gość
Czemu ? < Zmarszczył lekko brwi.>