Gość
Usunąć? <pokręciłam z niedowierzaniem głową i poszłam za nim> Niczego nie usunę i ty mi w tym wszystkim pomożesz i nie udawaj, że na kimkolwiek Ci zależy, ty taki nie jesteś Klaus <zaśmiałam się i pogładziłam dłońmi mój brzuch> Ja też się nie cieszę, ale będziemy mieli dziecko
Gość
Skoro mi na nikim nie zależy to usuniesz to dziecko czy tego chcesz czy nie < Warknął.> A mnie zostawisz w spokoju < Zaczął pić whisky z gwinta.> Wyjdziesz stąd po dobroci? < Uniósł brwi.> Nie zależy mi na niczym więc mogę robić wszystko co mi się żywnie podoba.
Gość
Ale mi zależy na tym dziecku! <wysyczałam i podeszłam do niego> I nie odpuszczę Ci tego Klaus, pomożesz mi czy Ci się to podoba czy nie i nigdzie nie wychodzę, nie mam gdzie się zatrzymać <powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko> Znajdę sobie pokój <dodałam zadowolona i poszłam na górę do jakiegoś pokoju>
Gość
< W hybrydzim tempie znalazł się na górze obok dziewczyny.> Skoro ci zależy na tym dziecku to znajdź sobie jakiegoś innego faceta. < Przełknął ślinę.> Ja nie zostanę ojcem, moge ci tylko załatwić mieszkanie i pieniądze. < Spojrzał się w jej oczy.> Najlepiej gdzieś daleko stąd.
Gość
Aż tak Ci zależy aby się mnie pozbyć? <rozbawiona zbliżyłam się do niego i poruszyłam powoli brwiami> Więc zabij mnie teraz i Twoje dziecko, udowodnij, że masz to gdzieś <spojrzałam mu wyzywająco w oczy>
Gość
< Zacisnął dłoń na jej szyi i przygwoździł ją do ściany.> Nie zabiję cię < Syknął.> Wolę żebyś sama poradziła sobie z tym czymś < Spojrzał na nią z odrazą.> Masz znaleźć sobie jakiś inny dom < Zniknął.>
Gość
Nie ma mowy <zaśmiałam się kiedy zniknął i położyłam się spać w jego sypialni>
Gość
<wstałam rano i przeszłam po całej rezydencji w poszukiwaniu Klausa, trochę wkurzona wróciłam do sypialni gdy okazało się, że jego nie ma, zaczęłam rozmyślać dlaczego nie wrócił na noc jednak po dłuższej chwili wzięłam moją walizkę i rozpakowałam się następnie ubierając się w jakieś świeże ciuchy, kiedy już byłam ogarnięta, zrobiłam sobie makijaż i poszłam do kuchni grzebiąc w lodówce Klausa i po chwili znalazłam tam składniki potrzebnie do zrobienia omleta, po posiłku wzięłam klucze i wyszłam>
Gość
< Wszedł do środka, podszedł do barku i wyjął z niego butelkę whisky. Usiadł na kanapie i zaczął pić z gwinta.>
Gość
<wróciłam do rezydencji i od razu wyczułam obecność Klausa, poszłam do niego i z zadziornym uśmieszkiem zabrałam mu butelkę by samej napić się trochę trunku> Nie ładnie tak się samotnie upijać <pokiwałam palcem i usiadłam na kanapie obok niego unosząc lewą brew do góry> Nie wróciłeś wczoraj na noc <stwierdziłam lekko rozczarowana>
Gość
Ty przypadkiem nie jesteś w ciąży < Zmarszczył brwi i zabrał jej butelkę.> Nom nie było mnie < Wzruszył ramionami.> Ciebie też tu już nie powinno być < Wycedził.>
Gość
Jak wcześniej powiedziałam, ja nigdzie się nie wybieram <uśmiechnęłam się i znów zabrałam mu butelkę> A Ciebie przypadkiem nie interesuje moja ciąża? Więc nie przejmuj się alkoholem <mruknęłam pod nosem i wypiłam kolejny łyk po czym odstawiłam butelkę> Jednak dzisiaj wróciłeś <uśmiechnęłam się i koniuszkiem języka oblizałam dolną wargę przysuwając się do niego> Już Ci się znudziła? <poruszyłam powoli brwiami>
Gość
Nie, ale ty mi znudziłaś sie już dawno < Syknął.> Czego ode mnie oczekiwałaś przyjeżdżając tu? < Uniósł brwi.> Ja dziecka niańczyć nie będę i ty o tym chyba wiesz.
Gość
Wiem, już się proszę nie powtarzaj <prychnęłam i zbliżyłam się jeszcze bardziej obrysowując palcem jego usta i jednocześnie przygryzając swoją dolną wargę> Ciągnie mnie do złych chłopców, to jeden z powodów <puściłam mu oczko i westchnęłam muskając lekko jego usta> I nigdy się nie poddaję, to drugi powód <położyłam rękę na jego udzie i uśmiechnęłam się niewinnie> Plus noszę Twoje dziecko, masz już trzy powody <dodałam beznamiętnie>
Gość
< Pokręcił oczami.> I tak z tobą nie będę < Pocałował ją zachłannie.> A jak dziecko się urodzi to po prostu cie zostawię < Wyszeptał i znowu ja pocałował.> A ty będziesz musiała sobie sama poradzić < Wsunął dłonie pod jej bluzkę.>
Gość
Nie wierzę Ci w to Klaus <powiedziałam pewnym siebie głosem i złapałam rękoma jego szyję, podniosłam się i usiadłam okrakiem na jego kolanach przygryzając mocno moją dolną wargę> Nie pozbędziesz się mnie już nigdy <uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta następnie całując jego szyję> Będziesz mój <wymruczałam mu do ucha i ścisnęłam rękę na jego udzie kierując się nią w górę aż do jego krocza>
Gość
Nie będę twój < Prychnął.> Nie jestem niczyją własnością < Uniósł kącik ust, ściągnął z dziewczyny koszulkę.>
Gość
Więc będziesz wiecznie samotny, nikomu nie będzie na Tobie zależało <wymruczałam i ściągnęłam z niego koszulę jeżdżąc dłońmi po jego gołym torsie, pocałowałam go namiętnie i rozpięłam jego spodnie by potem wciąż go całując zdjąć z siebie biustonosz i rzucić go gdzieś w kąt>
Gość
< Pieścił dłońmi jej piersi.> Lubię być samotny <Szepnął, złapał ją w talii. Po chwili znalezli się w jego sypialni. Pozbyli sie ubrań i przeszli do konkretów.>
Gość
<po wszystkim uśmiechnęłam się zadowolona i zaśmiałam się pod nosem> Każdy kogoś potrzebuje Klaus <wymamrotałam i przytuliłam się do niego zamykając oczy> Uwierz, nikt nie chcę być samotny, ty również, tylko jeszcze o tym nie wiesz <przejechałam dłonią po jego torsie>
Gość
Wiem dobrze czego chcę < Prychnął.> Jeśli będę chciał już kogoś chcieć to na pewno nie ciebie< Zamknął oczy i zasnął.>
Gość
Jeszcze zmienisz zdanie <uśmiechnęłam się dziewczęco i zamknęłam oczy zasypiając>
Gość
< Obudził się, wstał z łóżka i poszedł wziąć prysznic. Umył się i przebrał po czym wyszedł z rezydencji.>
Gość
<Obudziłam się rano i leniwie wygrzebałam się z łóżka by spędzić prawie cały dzień chodząc w samej bieliźnie po rezydencji, teraz pod wieczór zrobiłam sobie kanapkę, zjadłam ją i ubrałam się zastanawiajac się co ze sobą zrobić>
Gość
< Wrócił, usiadł na kanapie.> O czym tak myślisz, Faye? < Uniósł brwi.>